Tacy to nie mają lekko. Przynajmniej jeśli chodzi o podatki. Z jednej strony najczęściej jest normalnym przedsiębiorcą, więc musi je rozliczać, z drugiej strony wycieczki i ubrania są dosyć drogie, więc ryczałt nie jest opcją.
Z trzeciej strony dostają od hoteli vouchery, darmowe wejściówki, prezenty i sami muszą to rozliczyć. Jest jeszcze czwarta strona świata influencerów – granica między wydatkami osobistymi a gospodarczymi jest cienka jak pergamin.
No, bo taki mechanik, który kupuje narzędzia serwisowe to norma. Każdy wie, że wykorzystuje je w pracy. Nawet jeśli czasami zgrzeszy i użyje ich, naprawiając samochód żony.
Czy influencer, który musi robić sobie zdjęcia i video w modnych ciuchach i kurortach, odpoczywa?
Jak to mówią? Gdy możesz wypić%– masz czas prywatny, a jak nie możesz – to pracujesz. Jak żyć i reklamować modne restauracje nie pijąc wina?
Organy podatkowe usilnie chcą udowodnić, że są to wydatki osobiste blogera i nie może pomniejszać o nie dochodu do opodatkowania. Z pomocą przychodzi Orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z roku 2019 (II FSK 3802/17):
„W konsekwencji z uwagi na fakt, że charakter tematyczny bloga obejmuje zwłaszcza prezentacje stylizacji modowych, jak i prezentacje oraz recenzje produktów kosmetycznych, uzasadnione i celowe są wszelkie wydatki poniesione na zakup ubrań, kosmetyków, biżuterii, czy też galanterii skórzanej, jak również wydatki poniesione na wykonanie zdjęć oraz pozostałych treści multimedialnych będących treścią bloga. W konsekwencji, z uwagi na pozostawanie w związku przyczynowo-skutkowym oraz wypełnieniem kryterium celowości Wnioskodawczyni stoi na stanowisku, że będzie uprawniona do zaliczania wszelkich wydatków związanych z prowadzeniem bloga do koszów uzyskania przychodów na gruncie ustawy o podatku dochodowym w związku z prowadzoną przez siebie działalnością gospodarczą”.
Szach mat
Widzicie, a jednak można, ale powalczyć o swoje trzeba.
To co, zakładacie Instagrama Facebooka i lecimy na wakacje? Gdzie i kiedy się widzimy?